Mama nie była przekonana czy to jest dobry pomysł.
Przecież Filipek płakał i tyle razy mówił jej, że nie lubi Krzysztofa. Nie lubi
też jazdy na rowerze. Ani spacerów. Nawet z Mamą. Jeśli idzie z nimi Krzysztof.
I od razu powstawała WIELKA AWANTURA. Tuż przy drzwiach. W połowie ubierania
się.
-
Co
więc zrobimy? – Mama usiadła na schodach. – będziemy wszystkie niedziele
spędzać w domu? Nigdy już nie pójdziemy na żaden spacer? Jak sobie to
wyobrażasz Filipie? – Filip milczał osowiały.
Krzysztof postanowił zostawić ich samych do momentu
podjęcia decyzji – Spacer czy Brak Spaceru. I zaszył się w swoim schowku z
komputerami. Rzucił tylko za sobą
– Najlepiej jak pójdziemy sami, a Mama
odpocznie.
Mama kontynuowała rozmowę - Rozumiem, czyli od tej
chwili, ponieważ zamieszkaliśmy z Krzysztofem, już NIGDY NIE PÓJDZIEMY DO
SKLEPU. I JUŻ NIGDY NIE PÓJDZIEMY NA LODY. ANI NA WATĘ. ANI PO ROGALIKI. Myślę
też, że nie da się wyjść po mięso i włoszczyznę. No chyba, że będziesz w
przedszkolu. Ale może do PRZEDSZKOLA TEŻ NIE BĘDZIESZ CHODZIŁ?
-
Będę
chodził z tobą. I do sklepu też. – powiedział cicho Filip.
-
A
jeśli mnie nie będzie? Na przykład pójdę do pracy. Albo do szpitala?
-
Po
co do szpitala?
-
Gdy
Piotruś zdecyduje się wyjść z brzucha
-
Acha.
To wtedy zostanę sam. Albo z ciocią Kasią.
-
Nie
kochanie, sam nie zostaniesz, a ciocia Kasia przychodzi tylko dwa dni w tygodniu
na cztery godziny. Pozostałe dni spędzamy razem. I dziś pójdziemy razem z
Krzysztofem na spacer. Chyba, że wolisz pójść z nim sam? Nauka jazdy na rowerze
to czasem taka MĘSKA SPRAWA.
Filip długo milczał. Mama
przeszła do kuchni. Zrobiła trzy kanapki. Jedną podała Filipkowi. Jedną zjadła sama.
-
Ta
trzecia jest dla NIEGO?
-
Tak.
-
Mamo,
czy jak już będziesz miała sto pięć lat to Krzysztof umarnie?
-
Mam
nadzieję, że nie UMRZE, bo kocham go i tęskniłabym za nim. Nie chcę być sama na
starość. A ty będziesz miał wtedy już własną rodzinę i nie będziesz mnie
potrzebował. – Filip spuścił głowę
-
Co
to znaczy, że ROWER TO JEST MĘSKA SPRAWA?
-
Zwykle
mężczyźni uczą jeździć swoje dzieci. I inne dzieci. Ja nie mam siły cię
popchnąć i podtrzymać. Zwłaszcza teraz, z Piotrkiem w brzuchu. – Mama
uśmiechnęła się. Będę z ciebie naprawdę dumna jak odważysz się pójść sam. Bo to
tak jakby pójść z kimś obcym na spacer.
-
Jak
z panem od jogi. Tylko że ja go bardzo lubię...
-
Tak,
wiem. Ale on nie jest moim mężem. Nie mieszka z nami. Wtedy pewnie też miałbyś uczucie, że zabiera ci Mamę i jej czas – Filip milczał naprawdę długo.
Mama zjadła kanapkę i położyła się na kanapie. Krzysztof wyszedł i zjadł
ostatnią. Wtedy Filip wstał
-
Już!
Możemy już iść. Bez ciebie Mamo. Ale potrzebuję WSZYSTKIE ochraniacze na kolana i ręce.
Godzinę później zadryndała komórka Mamy. To był film
od Krzysztofa. Filip jechał sam! A Krzysztof krzyczał „Brawo!
Świetnie! Zuch!”