niedziela, 28 września 2014

Rozdział 15 O punktach, glutach i wiązaniu sznurówek



ZROZUMIAŁEM O CO  CHODZI Z TYMI PUNKTAMI. MUSZĘ ZDOBYĆ DWADZIEŚCIA PRZEZ TYDZIEŃ. A JAK ZROBIĘ COŚ EKSTRA TO WTEDY DOSTAJĘ PUNKT EKSTRA. NA PRZYKŁAD JAK CAŁY DZIEŃ JESTEM BARDZO UPRZEJMY NAWET DLA KRZYSZTOFA I SPRZĄTAM PO SOBIE WSZYSTKO BEZ PRZYPOMINANIA. DZIŚ BYŁ WŁAŚNIE OSTATNI DZIEŃ TYGODNIA I POSZLIŚMY KUPIĆ GAZETKĘ. BAŁEM SIĘ ŻE BĘDĄ TYLKO TE KTÓRE JUŻ MAM. ALE JEDNA BYŁA NOWA! BYŁEM BARDZO ZADOWOLONY. POTEM KUPILIŚMY JESZCZE INNE RZECZY NA ZUPĘ I NA PIZZĘ. KONIEC

W domu Mama powiedziała, że zaczyna się już NOWY TYDZIEŃ. I że może nie będzie już tak łatwo zdobyć te punkty? Nie wiem czemu. Przecież świetnie mi poszło. Naprawdę potrafię je zdobyć, choć na początku wydawało mi się to niemożliwe. Że nie będę AŻ TAK GRZECZNY.

W przyszłym tygodniu nie jestem już chory. Bo już wyzdrowiałem i idę do przedszkola. Cieszę się, bo lubię chodzić do przedszkola. Chociaż w domu z Mamą było naprawdę fajnie. Nawet fajniej niż w przedszkolu. Robiliśmy tyle rzeczy. I ludziki kasztanowe. I budyń. I oglądaliśmy filmy. I rozmawialiśmy. I robiliśmy lekcje. Angielski i francuski. A w czwartek hiszpański. I w piątek rosyjski. Ale nie wieczorem. Tylko zaraz po obiedzie. Bo wtedy GŁOWA JEST DOBREJ FORMIE. I faktycznie! Wygrywałem wszystkie gry na pamiętanie słówek i zdań. Mama nie miała szans. Bo ona tylko wie NAZWY SŁÓW.  A wcale nie wie tak dobrze jak ja, gdzie który obrazek leży. Albo co znikło.

            Mama zdecydowała, że w NOWYM TYGODNIU będę wracał do domu duuuużo wcześniej. Zaraz po obiedzie. A czasem to nawet w ogóle nie pójdę do przedszkola, jeśli Mama będzie się rano źle czuła i nie będzie mnie komu odwieźć. Wtedy możemy dokończyć robienie kasztanowych zwierzątek. I powiedziała jeszcze, że tak będzie mi łatwiej być grzecznym. I będzie mogła ze mną dłużej rozmawiać. I słuchać.

Bardzo się cieszę. Bo naprawdę nie lubię, gdy ona tylko mówi, że słucha, a wcale na mnie nie patrzy! A ja chcę coś jej pokazać. To wtedy w ogóle nie jest słuchanie! Albo tylko mówi, że patrzy, a tak naprawdę to czyta albo robi coś innego. Raz jej to wypomniałem.

Powiedziałem – Mamo popatrz na mnie, ubrałem się pierwszy!

A ona powiedziała – Widzę kochanie – Ale tak naprawdę to szukała czegoś w szafie.

-         Ale popatrz na mnie OCZAMI Mamo!!!

-         Co? Ach ... Ha ha! Faktycznie. Przepraszam. Ubrałeś się pięknie i szybko. – i dała mi wtedy buziaka.

Gdy tak do mnie mówi zawsze bardzo ją kocham i mam ochotę już zawsze być grzeczny.  I nawet zrobić wreszcie wszystkie te postanowienia, które narysowałem w swoim pokoju na kartce, gdy zaczynał się rok. Wtedy każdy musiał wymyślić jakieś postanowienie. Mama mówiła że to się nazywa CEL.  Ja chciałem nauczyć się jeździć na rowerze. No i się na uczyłem. Ale z Krzysztofem, to nie wiem czy to się liczy... Jeszcze mam na tej kartce smarkanie i wiązanie sznurówek. Ze sznurówkami jest całkiem nieźle, bo robię już PIERWSZY ETAP. Umiem skrzyżować i zrobić supeł. Ale zanim nauczyłem się więcej, Mama kupiła mi buty na rzepy. Bo są szybsze.

A smarkanie to jest chyba gorsze niż obcinanie paznokci. Bardzo mnie to swędzi i drapie. I czasem boli. Więc chyba jeszcze długo będę wciągał. Te gluty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz