ZROZUMIAŁEM O CO CHODZI Z TYMI PUNKTAMI. MUSZĘ
ZDOBYĆ DWADZIEŚCIA PRZEZ TYDZIEŃ. A JAK ZROBIĘ COŚ EKSTRA TO WTEDY DOSTAJĘ
PUNKT EKSTRA. NA PRZYKŁAD JAK CAŁY DZIEŃ JESTEM BARDZO UPRZEJMY NAWET DLA KRZYSZTOFA I SPRZĄTAM PO
SOBIE WSZYSTKO BEZ PRZYPOMINANIA. DZIŚ BYŁ WŁAŚNIE OSTATNI DZIEŃ TYGODNIA I
POSZLIŚMY KUPIĆ GAZETKĘ. BAŁEM SIĘ ŻE BĘDĄ TYLKO TE KTÓRE JUŻ MAM. ALE JEDNA
BYŁA NOWA! BYŁEM BARDZO ZADOWOLONY. POTEM KUPILIŚMY JESZCZE INNE RZECZY NA ZUPĘ
I NA PIZZĘ. KONIEC
W domu Mama
powiedziała, że zaczyna się już NOWY TYDZIEŃ. I że może nie będzie już tak
łatwo zdobyć te punkty? Nie wiem czemu. Przecież świetnie mi poszło. Naprawdę
potrafię je zdobyć, choć na początku wydawało mi się to niemożliwe. Że nie będę
AŻ TAK GRZECZNY.
W przyszłym
tygodniu nie jestem już chory. Bo już wyzdrowiałem i idę do przedszkola. Cieszę
się, bo lubię chodzić do przedszkola. Chociaż w domu z Mamą było naprawdę
fajnie. Nawet fajniej niż w przedszkolu. Robiliśmy tyle rzeczy. I ludziki
kasztanowe. I budyń. I oglądaliśmy filmy. I rozmawialiśmy. I robiliśmy lekcje.
Angielski i francuski. A w czwartek hiszpański. I w piątek rosyjski. Ale nie
wieczorem. Tylko zaraz po obiedzie. Bo wtedy GŁOWA JEST DOBREJ FORMIE. I
faktycznie! Wygrywałem wszystkie gry na pamiętanie słówek i zdań. Mama nie
miała szans. Bo ona tylko wie NAZWY SŁÓW.
A wcale nie wie tak dobrze jak ja, gdzie który obrazek leży. Albo co
znikło.
Mama zdecydowała, że w NOWYM TYGODNIU będę wracał do domu
duuuużo wcześniej. Zaraz po obiedzie. A czasem to nawet w ogóle nie pójdę do
przedszkola, jeśli Mama będzie się rano źle czuła i nie będzie mnie komu
odwieźć. Wtedy możemy dokończyć robienie kasztanowych zwierzątek. I powiedziała
jeszcze, że tak będzie mi łatwiej być grzecznym. I będzie mogła ze mną dłużej
rozmawiać. I słuchać.
Bardzo się
cieszę. Bo naprawdę nie lubię, gdy ona tylko mówi, że słucha, a wcale na mnie
nie patrzy! A ja chcę coś jej pokazać. To wtedy w ogóle nie jest słuchanie! Albo
tylko mówi, że patrzy, a tak naprawdę to czyta albo robi coś innego. Raz jej to
wypomniałem.
Powiedziałem – Mamo popatrz
na mnie, ubrałem się pierwszy!
A ona powiedziała – Widzę
kochanie – Ale tak naprawdę to szukała czegoś w szafie.
-
Ale
popatrz na mnie OCZAMI Mamo!!!
-
Co?
Ach ... Ha ha! Faktycznie. Przepraszam. Ubrałeś się pięknie i szybko. – i dała
mi wtedy buziaka.
Gdy tak do mnie mówi zawsze
bardzo ją kocham i mam ochotę już zawsze być grzeczny. I nawet zrobić wreszcie wszystkie te
postanowienia, które narysowałem w swoim pokoju na kartce, gdy zaczynał się
rok. Wtedy każdy musiał wymyślić jakieś postanowienie. Mama mówiła że to się
nazywa CEL. Ja chciałem nauczyć się
jeździć na rowerze. No i się na uczyłem. Ale z Krzysztofem, to nie wiem czy to
się liczy... Jeszcze mam na tej kartce smarkanie i wiązanie sznurówek. Ze
sznurówkami jest całkiem nieźle, bo robię już PIERWSZY ETAP. Umiem skrzyżować i
zrobić supeł. Ale zanim nauczyłem się więcej, Mama kupiła mi buty na rzepy. Bo
są szybsze.
A smarkanie to jest chyba
gorsze niż obcinanie paznokci. Bardzo mnie to swędzi i drapie. I czasem boli.
Więc chyba jeszcze długo będę wciągał. Te gluty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz