Filipek nie
poszedł więc do szkoły. Mama podjęła już decyzję i była z niej zadowolona.
Czasem jednak pojawiała się taka myśl – A może w szkole byłby szczęśliwszy niż
w przedszkolu? To bardziej motywujące do nauki środowisko. A Filip to
inteligentny chłopiec. Kto jednak woziłby Filipa do szkoły, gdy Mama czuła się
źle, a Krzysztof był w pracy? Nie, tak było zdecydowanie lepiej. A ten rok
przed pójściem do szkoły poświęcą na bardziej poważną naukę języków obcych – Tak
usłyszał Filipek po przyjściu z przedszkola pewnego dnia.
-
A
teraz uczyliśmy się nie na poważnie? – zapytał
-
Tak,
ale od dziś wybierzemy stałe godziny zajęć i będziemy korzystać z książeczek.
Spójrz - i Mama pokazała Filipkowi
książki do wszystkich języków. Jest tu sporo obrazków, naklejek i gier. A także
trochę pisania i czytania.
Filip zainteresował się
książkami. Lubił je. W domu było dużo książek w obcych językach. Filip
najbardziej lubił słowniki ilustrowane. Czytali je czasem na dobranoc. A
ulubionym zajęciem w ciągu dnia było wypełnianie zadań i krzyżówek w gazetkach
Scooby doo.
-
Mamo
czy to znaczy że nie będę już chodził na jogę? – zaniepokoił się Filip
-
Czemu
nie?
-
Babcia
Tania powiedziała, że dziecko nie powinno mieć w tygodniu więcej niż trzy zajęcia,
bo będzie za bardzo UCIĄŻONE.
-
Za
bardzo OBCIĄŻONE? Hmm .. Przecież sama chciała, żebyś dodatkowo przychodził do
niej na rosyjski w piątek! I kupiła ci książkę i płytę.
-
No
tak, ale tam jest tylko o tym jakie się ma hobby i dzieci. A ja przecież nie mam
dzieci!
-
Bo
to płyta dla dorosłych. Babcia mówi po rosyjsku, ale nie zna się na uczeniu
dzieci. Myślę, że damy radę, przecież odkąd się urodziłeś zawsze bawiliśmy się
w grę językową. Czy nie brakowałoby Ci tego?
-
Nie
wiem. Ale na pewno nie mielibyśmy się w co bawić razem, bo ty bardzo lubisz tę
grę.
-
Hm...
Ach tak? A pamiętasz jak mówiłam ci po co uczysz się pływać? To nie jest
rozrywka ani ćwiczenie mięśni. To podstawa bezpieczeństwa. Nie chcę byś się
utopił w jeziorze. Z językami jest podobnie. Są niezbędne. Bardzo źle czuje się
człowiek, który nie zna żadnego obcego języka a znajdzie się za granicą. Wiem,
bo byłam kiedyś w takiej sytuacji. To bardzo nieprzyjemne. I czułam się wtedy
taka niemądra i bezradna.
-
Ja
nie lubię czuć się jak głupek! Ale już rysowanie to wcale nie jest potrzebne...
-
Cóż,
nie jest niezbędne. Jeszcze zdążysz się tego nauczyć jeśli postanowisz, że
będziesz architektem albo artystą. – Mama uśmiechnęła się. Ale zaraz dodała -
No i nie możemy teraz przeznaczyć na to pieniędzy, bo Mama mniej pracuje.
-
Ale
lubiłem chodzić do tej pani i robić Scoobiemu garaże z papieru i samochody z
puszek. I zawsze mogłem tam jeść na zajęciach! Bułki ze sklepiku obok. – Mama
zaśmiała się
-
Pani
od eko-zajęć była bardzo wyrozumiała.
-
Tak,
i nie złościła się. A ty czasem się złościsz.
-
Kochanie,
chodzi mi o to, żebyś wiedział że nauka ze mną ma sens. Zwłaszcza teraz, to
ostatnie lata, gdy przychodzi ci to łatwo. Potem będziesz starszy i będziesz
musiał się BARDZO DUŻO UCZYĆ, żeby wszystko zapamiętać. Okna możliwości zostaną
zamknięte w twojej głowie...
-
Okna?
Jakie okna w głowie? – Filipek ze śmiechu pokładał się na kanapie.
-
Okna
to taka METAFORA. Tak się po prostu MÓWI. To znaczy, że w twojej głowie są
takie jakby klapki, które potem się zamkną i wszystko będzie przychodzić ci
trochę trudniej. Będziesz za dużo myślał i analizował zamiast po prostu MÓWIĆ.
-
No
dobra, zgadzam się na mówienie PO JĘZYKACH, ale na rysowanie to nie. I nie mów
babci Tani, że nie maluję tymi AKWALERAMI, które mi dała. Wolę zwykłe kredki
pastelowe rozmazywane. Wtedy powiedziałaś i była na mnie zła.
-
Nie
była na ciebie zła. Babcia to artystka. Chciałaby, żeby każdy malował i
rysował. – Mama uśmiechnęła się - To są akwarele dla dorosłych, dlatego używam
ich ja. Ale zrobimy nimi obrazek dla babci na urodziny. Będzie szczęśliwa.
-
Mamo,
a jak mi się zamkną te klapki na rysowanie?
Hm.. – powiedziała Mama trochę zmieszana i szybko
wyszła do kuchni.