wtorek, 21 października 2014

Rozdział 18 - O akwarelach, językach i oknach



Filipek nie poszedł więc do szkoły. Mama podjęła już decyzję i była z niej zadowolona. Czasem jednak pojawiała się taka myśl – A może w szkole byłby szczęśliwszy niż w przedszkolu? To bardziej motywujące do nauki środowisko. A Filip to inteligentny chłopiec. Kto jednak woziłby Filipa do szkoły, gdy Mama czuła się źle, a Krzysztof był w pracy? Nie, tak było zdecydowanie lepiej. A ten rok przed pójściem do szkoły poświęcą na bardziej poważną naukę języków obcych – Tak usłyszał Filipek po przyjściu z przedszkola pewnego dnia.

-         A teraz uczyliśmy się nie na poważnie? – zapytał

-         Tak, ale od dziś wybierzemy stałe godziny zajęć i będziemy korzystać z książeczek. Spójrz  - i Mama pokazała Filipkowi książki do wszystkich języków. Jest tu sporo obrazków, naklejek i gier. A także trochę pisania i czytania.

Filip zainteresował się książkami. Lubił je. W domu było dużo książek w obcych językach. Filip najbardziej lubił słowniki ilustrowane. Czytali je czasem na dobranoc. A ulubionym zajęciem w ciągu dnia było wypełnianie zadań i krzyżówek w gazetkach Scooby doo.

-         Mamo czy to znaczy że nie będę już chodził na jogę? – zaniepokoił się Filip

-         Czemu nie?

-         Babcia Tania powiedziała, że dziecko nie powinno mieć w tygodniu więcej niż trzy zajęcia, bo będzie za bardzo UCIĄŻONE.

-         Za bardzo OBCIĄŻONE? Hmm .. Przecież sama chciała, żebyś dodatkowo przychodził do niej na rosyjski w piątek! I kupiła ci książkę i płytę.

-         No tak, ale tam jest tylko o tym jakie się ma hobby i dzieci. A ja przecież nie mam dzieci!

-         Bo to płyta dla dorosłych. Babcia mówi po rosyjsku, ale nie zna się na uczeniu dzieci. Myślę, że damy radę, przecież odkąd się urodziłeś zawsze bawiliśmy się w grę językową. Czy nie brakowałoby Ci tego?

-         Nie wiem. Ale na pewno nie mielibyśmy się w co bawić razem, bo ty bardzo lubisz tę grę.  

-         Hm... Ach tak? A pamiętasz jak mówiłam ci po co uczysz się pływać? To nie jest rozrywka ani ćwiczenie mięśni. To podstawa bezpieczeństwa. Nie chcę byś się utopił w jeziorze. Z językami jest podobnie. Są niezbędne. Bardzo źle czuje się człowiek, który nie zna żadnego obcego języka a znajdzie się za granicą. Wiem, bo byłam kiedyś w takiej sytuacji. To bardzo nieprzyjemne. I czułam się wtedy taka niemądra i bezradna. 

-         Ja nie lubię czuć się jak głupek! Ale już rysowanie to wcale nie jest potrzebne...

-         Cóż, nie jest niezbędne. Jeszcze zdążysz się tego nauczyć jeśli postanowisz, że będziesz architektem albo artystą. – Mama uśmiechnęła się. Ale zaraz dodała - No i nie możemy teraz przeznaczyć na to pieniędzy, bo Mama mniej pracuje.

-         Ale lubiłem chodzić do tej pani i robić Scoobiemu garaże z papieru i samochody z puszek. I zawsze mogłem tam jeść na zajęciach! Bułki ze sklepiku obok. – Mama zaśmiała się

-         Pani od eko-zajęć była bardzo wyrozumiała. 

-         Tak, i nie złościła się. A ty czasem się złościsz.

-         Kochanie, chodzi mi o to, żebyś wiedział że nauka ze mną ma sens. Zwłaszcza teraz, to ostatnie lata, gdy przychodzi ci to łatwo. Potem będziesz starszy i będziesz musiał się BARDZO DUŻO UCZYĆ, żeby wszystko zapamiętać. Okna możliwości zostaną zamknięte w twojej głowie...

-         Okna? Jakie okna w głowie? – Filipek ze śmiechu pokładał się na kanapie.

-         Okna to taka METAFORA. Tak się po prostu MÓWI. To znaczy, że w twojej głowie są takie jakby klapki, które potem się zamkną i wszystko będzie przychodzić ci trochę trudniej. Będziesz za dużo myślał i analizował zamiast po prostu MÓWIĆ.

-         No dobra, zgadzam się na mówienie PO JĘZYKACH, ale na rysowanie to nie. I nie mów babci Tani, że nie maluję tymi AKWALERAMI, które mi dała. Wolę zwykłe kredki pastelowe rozmazywane. Wtedy powiedziałaś i była na mnie zła.

-         Nie była na ciebie zła. Babcia to artystka. Chciałaby, żeby każdy malował i rysował. – Mama uśmiechnęła się - To są akwarele dla dorosłych, dlatego używam ich ja. Ale zrobimy nimi obrazek dla babci na urodziny. Będzie szczęśliwa.

-         Mamo, a jak mi się zamkną te klapki na rysowanie?
Hm.. – powiedziała Mama trochę zmieszana i szybko wyszła do kuchni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz