środa, 1 października 2014

Rozdział 17 O alergii, dziurze po psie i moim najlepszym przyjacielu

 

MAMA ZAPYTAŁA MNIE DZIŚ KIM CHCĘ  BYĆ JAK DOROSNĘ. POWIEDZIAŁEM ŻE NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE CHCIAŁBYM BYĆ PSEM. ZAPYTAŁA CZY TAKIM PRAWDZIWYM PSEM CZY PSEM KTÓRY MÓWI? BO TRUDNO BY NAM BYŁO SIĘ DOGADAĆ GDYBY ONA MÓWIŁA – CHODŹ TU FILIPKU – A JA BYM MÓWIŁ – HAU HAU. ALBO NAWET WOOF WOOF. TAK POWIEDZIAŁA. I TERAZ ZASTANAWIAM SIĘ JAKIM PSEM CHCIAŁBYM BYĆ. WIĘC CHYBA JEDNAK TAKIM KTÓRY MÓWI, BO PRZYTULANIE SIĘ DO MAMY TO NIE CAŁKIEM MI WYSTARCZA. BARDZO BRAKOWAŁO BY MI ROZMAWIANIA. POWIEM JEJ TO JAK WRÓCI Z PRACY. BO MUSIAŁA JUŻ BIEC.

KONIEC

Więc chciałbym być takim rozmawiającym psem. A najlepiej Scoobim. Raz już nawet byłem, na balu karnawałowym w przedszkolu. Mama obiecała mi, że kupi specjalne przebranie, ale nigdzie nie można go było znaleźć. Albo za małe. W końcu zrobiliśmy razem tego Scoobiego pieska. Wszystko było piękne. Brązowe.  Włochaty sweter Mamy i jasnobrązowe i czarne łaty na nim. I obroża z napisem SD. I maska brązowa na oczy. I spodnie brązowe, i ogon z krepiny. I naprawdę włochata brązowa moja czapka na zimę, która miała jakby uszy. Wyglądałem zupełnie jak piesek.

I w tym roku też chciałem założyć to samo przebranie. Mama jednak powiedziała, że to bez sensu, bo znów będę miał takie samo zdjęcie od fotografa. Nie rozumiem. To może nawet lepiej. Nie trzeba będzie go kupować. Bo już jedno takie przecież mamy! No a babci Jance to można dać to zdjęcie z zeszłego roku, bo są jeszcze dwa. Tylko chyba trzeba napisać TEN rok.

            Właściwie to nie chcę być psem cały czas jak dorosnę. Właściwie to psem chciałbym być teraz. A jeszcze lepiej gdybym MIAŁ takiego pieska. Wtedy wcale już nie musiałbym nim być. Miałbym przyjaciela. Najlepszego przyjaciela.

Takiego pieska kupimy jak wreszcie będziemy mieli podwórko. Czyli jak będziemy mieć duży dom. Taki jak dziadek Janek. Może nawet większy. Ale nie za duży, bo wtedy kto będzie to wszystko sprzątał? Ale to nie może być pies, który gryzie. Raczej taki miły pies. Psy, które gryzą są niebezpieczne. Mamie po ugryzieniu przez psa została blizna, a dziadkowi rana jeszcze się goi!

To było na wsi. Szliśmy z dziadkiem do łazienki. Ale takiej całkiem obok domu. Drewnianej. Gdzie drzwi zamyka się na haczyk. Szliśmy razem, ale zobaczyłem małego kotka i wróciłem się. A dziadek szedł, bo nie zauważył. A potem jak się odwrócił to już było za późno. Pies skoczył i wygryzł mu wielką dziurę w nodze. Dobrze że tak się stało. Tak powiedziała babcia. Bo gdyby MI wygryzł taką dziurę to by nic nie zostało.

            Oprócz piesków najbardziej lubię jeszcze kotki. I gdybym nie mógł mieć pieska to chciałbym kotka. Ale mam na kotki alergię. Boli mnie gardło i oczy i mam suche usta. I Krzysztof też. Nawet bardziej. Bo on ciągle kicha. Tylko Mama nie. Ona źle się czuje tylko przez drzewa. Ale nie kicha. Jej alergia jest jakaś całkiem inna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz