poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 16 Męskie sprawy


 
Mama nie była przekonana czy to jest dobry pomysł. Przecież Filipek płakał i tyle razy mówił jej, że nie lubi Krzysztofa. Nie lubi też jazdy na rowerze. Ani spacerów. Nawet z Mamą. Jeśli idzie z nimi Krzysztof. I od razu powstawała WIELKA AWANTURA. Tuż przy drzwiach. W połowie ubierania się.
-         Co więc zrobimy? – Mama usiadła na schodach. – będziemy wszystkie niedziele spędzać w domu? Nigdy już nie pójdziemy na żaden spacer? Jak sobie to wyobrażasz Filipie? – Filip milczał osowiały.
Krzysztof postanowił zostawić ich samych do momentu podjęcia decyzji – Spacer czy Brak Spaceru. I zaszył się w swoim schowku z komputerami. Rzucił tylko za sobą
– Najlepiej jak pójdziemy sami, a Mama odpocznie. 
Mama kontynuowała rozmowę - Rozumiem, czyli od tej chwili, ponieważ zamieszkaliśmy z Krzysztofem, już NIGDY NIE PÓJDZIEMY DO SKLEPU. I JUŻ NIGDY NIE PÓJDZIEMY NA LODY. ANI NA WATĘ. ANI PO ROGALIKI. Myślę też, że nie da się wyjść po mięso i włoszczyznę. No chyba, że będziesz w przedszkolu. Ale może do PRZEDSZKOLA TEŻ NIE BĘDZIESZ CHODZIŁ?
-         Będę chodził z tobą. I do sklepu też. – powiedział cicho Filip.
-         A jeśli mnie nie będzie? Na przykład pójdę do pracy. Albo do szpitala?
-         Po co do szpitala?
-         Gdy Piotruś zdecyduje się wyjść z brzucha
-         Acha. To wtedy zostanę sam. Albo z ciocią Kasią.
-         Nie kochanie, sam nie zostaniesz, a ciocia Kasia przychodzi tylko dwa dni w tygodniu na cztery godziny. Pozostałe dni spędzamy razem. I dziś pójdziemy razem z Krzysztofem na spacer. Chyba, że wolisz pójść z nim sam? Nauka jazdy na rowerze to czasem taka MĘSKA SPRAWA.
Filip długo milczał. Mama przeszła do kuchni. Zrobiła trzy kanapki. Jedną podała Filipkowi.  Jedną zjadła sama.
-         Ta trzecia jest dla NIEGO?
-         Tak.
-         Mamo, czy jak już będziesz miała sto pięć lat to Krzysztof umarnie?
-         Mam nadzieję, że nie UMRZE, bo kocham go i tęskniłabym za nim. Nie chcę być sama na starość. A ty będziesz miał wtedy już własną rodzinę i nie będziesz mnie potrzebował. – Filip spuścił głowę
-         Co to znaczy, że ROWER TO JEST MĘSKA SPRAWA?
-         Zwykle mężczyźni uczą jeździć swoje dzieci. I inne dzieci. Ja nie mam siły cię popchnąć i podtrzymać. Zwłaszcza teraz, z Piotrkiem w brzuchu. – Mama uśmiechnęła się. Będę z ciebie naprawdę dumna jak odważysz się pójść sam. Bo to tak jakby pójść z kimś obcym na spacer.
-         Jak z panem od jogi. Tylko że ja go bardzo lubię...
-         Tak, wiem. Ale on nie jest moim mężem. Nie mieszka z nami. Wtedy pewnie też miałbyś uczucie, że zabiera ci Mamę i jej czas – Filip milczał naprawdę długo. Mama zjadła kanapkę i położyła się na kanapie. Krzysztof wyszedł i zjadł ostatnią. Wtedy Filip wstał
-         Już! Możemy już iść. Bez ciebie Mamo. Ale potrzebuję WSZYSTKIE ochraniacze na kolana i ręce.
Godzinę później zadryndała komórka Mamy. To był film od Krzysztofa. Filip jechał sam! A Krzysztof krzyczał „Brawo! Świetnie! Zuch!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz