MAMA TO BYWA CZASEM DZIWNA.
PO PROSTU ROBI BARDZO DZIWNE RZECZY KTÓRYCH JA ZUPEŁNIE NIE ROZUMIEM. NAWET
JEŚLI BARDZO SIĘ STARAM. A MAMA TEŻ BARDZO STARA SIĘ MI WYTŁUMACZYĆ. TAKIE
STARANIA PRAWIE ZAWSZE KOŃCZĄ SIĘ ZDENERWOWANIEM MAMY. A JA SIĘ ZŁOSZCZĘ. I
TUPIĘ. BO BARDZO NIE LUBIĘ NIC NIE ROZUMIEĆ. ZAWSZE MYŚLĘ WTEDY ŻE JESTEM TAKI
GŁUPI. MAMA KIEDYŚ POWIEDZIAŁA NA MNIE GŁUPTAS. I BARDZO SIĘ POGNIEWAŁEM. I ONA
MNIE PRZEPRASZAŁA. POWIEDZIAŁA ŻE NIE POWINNA I ŻE JEJ SIĘ WYSMYKNĘŁO.
BO TAK NAPRAWDĘ TO JESTEM BARDZO MĄDRYM CHŁOPCEM I ONA CIĄGLE JEST ZE MNIE
DUMNA.
KONIEC.
Ale czasem myślę
jednak, że ona myśli, że ja jestem taki głuptas, bo nie rozumiem. I jeszcze
myślę, że jestem głuptas, jak jej coś tłumaczę i tłumaczę i tłumaczę. A ona nie
rozumie i nie rozumie. Mama mówi, że to całkiem normalne i czasem tak jest jak
dwoje ludzi rozmawia, bo język NIE JEST DOSKONAŁY. To ja znów mówię że nie
rozumiem. Przecież mówię po polsku a nie po innych językach, i jak zrobię BŁĄD i ona mnie poprawi to ja
się od razu poprawiam. I nie mówię tego błędu. Więc potem to ona już tylko
wzdycha, mówi że idzie po cierpliwość do sypialni, i że wytłumaczy mi lepiej
zaraz potem.
Ostatnio
zdenerwowałem się, gdy słuchałem rozmowy Mamy i Krzysztofa. Mówiła mu dlaczego śmieci, których wcale
czasami nie chce mu się od razu wynieść do śmietnika na podwórku mogą stać
tylko w jednym miejscu na balkonie. A w drugim to już nie. Powiedziała, że to
chodzi o energię. I o strefę zdrowia. W strefie zdrowia nie mogą stać śmieci,
ani nie może być bałagan, bo się wszyscy w domu rozchorujemy. Poszedłem wtedy
szybko do mojego pianina i powkładałem wszystkie nuty, które leżały na podłodze
do teczki Scoobiego. Bo pianino też stało w tej strefie którą Mama pokazała palcem. A ja poczułem
już, że coś mam w gardle. Jakiegoś gluta. A wcale nie chciałem być chory, bo
jutro mieliśmy iść do wesołego miasteczka. Mama tylko się uśmiechnęła i
powiedziała „No dobrze, albo się wierzy w feng shui albo nie. – I jeszcze do
Krzysztofa powiedziała jak to ona zwykle mówi – Krzysiu, wszystko jest energią.
Tak czy siak” To tego już wcale nie zrozumiałem i jeszcze zdenerwowało mnie jak
Mama powiedziała „Krzyś”. Bo Krzysztof przecież jest taki duży, że nie może być
Krzysiem.
Prosiłem, żeby
mi Mama opowiedziała o ENERGII, ale ona tylko zaszeptała „tak tak kochanie” i
uciekła do sypialni. Policzyłem do stu pięciu. Ciągle byłem zezłoszczony, więc
poszedłem na górę. Ale nawet udało mi się i powiedziałem grzecznie „No Mamo
proszę…” A ona wzięła mnie do mojego pokoju i zaczęła robić nasze ćwiczenia. To
się nazywa POWITANIE SŁOŃCA. Pan na jodze też nas tego uczył. I nawet witaliśmy
księżyc. Więc ćwiczyłem trochę, ale w skarpetkach. Potem Mama zapytała czy się
zmęczyłem. I zapytała czy mam dobry humor. Chyba miałem, bo oprócz tego jeszcze
sobie pobiegałem i poskakałem. A potem zrobiliśmy nawet jeden duży KOLAŻ. To
jest takie wycinanki z gazetki, które się nakleja. Kiedyś powiedziałem, że to
bez sensu coś pociąć, żeby potem kleić gdzie indziej. A ona: że może tak, może
nie. Bo nakleja się INACZEJ. A najważniejsze
żeby to robić, a nie co z tego wyjdzie. Wtedy nic mi więcej już nie tłumaczyła,
ale dziś powiedziała że TO WŁAŚNIE JEST ENERGIA. To robienie i tworzenie. I
ćwiczenie. I jeszcze w którym miejscu to się robi. A to było w moim pokoju. Mój
pokój to jest w ogóle najlepsze miejsce do klejenia i budowania, bo to jest
STREFA DZIECI.
Podobno ta ENERGIA jest wszędzie. Mama mówi, że na przykład jak idę z
Tatą do Kościoła z Koroną to ona też tam jest. Ta ENERGIA. Wtedy można czuć się
DOBRZE. I PRZYJEMNIE. TAM JEST BÓG. Jak wszyscy mówią Ojcze nasz, albo jak śpiewamy piosenkę.
Ale myślę, że jak ktoś koło mnie kicha, albo wszyscy tak chodzą tam i z
powrotem. I popychają mnie. To wtedy tej ENERGII nie ma, bo ja się wcale nie
czuję wtedy DOBRZE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz