sobota, 20 września 2014

Rozdział 8 O zarabianiu pieniędzy


 

Mama przeczytała ostatnio ciekawą książkę, którą pożyczyła jej ciotka Agnieszka. W tej książce napisane było po angielsku, że dzieci powinny uczyć się w domu jak zarabiać pieniądze. W ten sposób nie będą potem miały problemów z dodawaniem i odejmowaniem. A nawet będą potrafiły mnożyć. I na pewno będą umiały oszczędzać czyli odkładać pieniądze na później, żeby kupić sobie coś naprawdę interesującego i drogiego. Na przykład można wtedy kupić cały pakiet dziesięciu filmów Scooby Doo z darmowym pluszakiem. Można też kupić bardzo szybki samochód zdalnie sterowany na paliwo, taki, jaki Filipek dostał na Dzień Dziecka od Krzysztofa.

Mama bardzo lubi kupować nowe książki, chociaż ostatnio kupuje ich dużo mniej. Stoi wtedy w księgarni, ogląda i ogląda, a potem z żalem wychodzi mówiąc, że teraz niestety nie możemy sobie pozwolić na kolejną książkę. Zresztą i tak nie byłoby jej gdzie postawić. Na regale w pokoju Filipka książki stoja nawet w dwu rzędach, i podobnie jest w korytarzu, gdzie mieszczą się książki w innych językach. Zaś u Mamy i Krzysztofa w sypialni jest tylko jedna wysoka szafa na książki, pełna po brzegi. A i tak nie są to wszystkie książki jakie stały w Małym Domku, gdzie Filipek mieszkał kiedyś TYLKO z Mamą. Tamte książki zostały równiutko poukładane w kartony i przewiezione do Józefowa na strych. Wszyscy wtedy pomagali. Nawet Filipek i ciocia Kasia. A Krzysztof nosił te wielkie pudła na dół do samochodu. To było fajna zabawa. Mama jednak często wspomina, że naprawdę tęskni za swoją biblioteką.

W tej angielskiej książce było napisane, że dzieci w wieku dziewięciu lat już świetnie radzą sobie z domową matematyką. Są też dość odpowiedzialne, by pomagać w pracach domowych. Mogą też zupełnie samodzielnie pamiętać, aby odrobić lekcje i wstać na czas do szkoły, samodzielnie ubrać się i zjeść śniadanie bez ponaglania. Za to dostają punkty, które pod koniec tygodnia zamieniają się w złotówki. Mama miała ogromną chęć wypróbować ten ciekawy system w domu. Ale Filipek miał dopiero sześć lat. Jednak to był taki odpowiedzialny i mądry chłopiec!

Wkrótce w pokoju Filipka pojawiła się tablica z nazwami dni tygodnia oraz długi opis wielkimi literami za co można było zdobyć punkty – złotówki. Tego co się zdarzyło później nikt chyba nie mógł przewidzieć. Filip zaczął się strasznie starać o punkty-złotówki jak tylko zrozumiał, że nawet w tydzień może uzbierać na swoją ulubioną gazetkę, albo na nową zabawkę. I Mama wcale nie powie, że ich na nią nie stać. Często jednak miał zły nastrój rano i nie chciało mu się zjadać kaszki owsianki ani samodzielnie ubierać. Robił wtedy bardzo smutną minę i Mama zaczynała mu pomagać. Zdarzało się nawet karmienie, o czym Filipek nikomu nigdy nie powie. A Mama obiecała, że to będzie ich tajemnica.
Wieczorem Mama długo myślała czy przydzielić punkt za poranek z karmieniem. -- Hmmm – wzdychała - Filipek ma dopiero sześć lat, nie dziewięć. I przyklejała upragniony punkt. Filipek szybko zrozumiał, że o ile nie wpadnie w WIELKĄ wściekłość albo nie rzuci się w histerii na podłogę zawsze dostanie swój upragniony punkt. I ZAWSZE będzie dostawał nagrodę... Coraz częściej więc miewał zły nastrój rano, ale NIGDY, PRZENIGDY nie wpadał w WIELKĄ złość. Mama jednak chodziła ostatnio ciągle zdenerwowana i smutna. Pewnego dnia oświadczyła, że system zarabiania musi się zmienić. Ale najpierw pójdą odwiedzić Panią Psycholog.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz