Filipek bardzo
lubi chodzić do przedszkola. Czasami jednak zostaje w domu. Wtedy, gdy jest
trochę zakatarzony czyli po zjedzeniu lodów, albo po tym jak chodził boso przez kilka poranków. Albo gdy nie ma
komu zawieźć go do przedszkola. Mama bywa ostatnio bardzo zmęczona i nie wolno
jej dużo chodzić. Ale wtedy też jest ciekawie. Filipek wstaje jak zwykle o
siódmej. Mama jest już zazwyczaj na nogach, a raczej na kanapie. Ale ma otwarte
oczy. Nie śpi. Potem to co zwykle. Gra na pianinie, to chwilka. I już można
obejrzeć ulubiony film na DVD. Scooby Doo.
Mama ciągle pisze. Za chwilę
jednak wstanie i odgrzeje owsiankę. To tak naprawdę nie jest taka zwyczajna
owsianka. Ona za każdym razem inaczej smakuje. Ostatnio okazało się, że Mama
nigdy nie patrzy dokładnie ile jakich składników dodać. Bo to zalezy od tego co
aktualnie jest w szufladzie ze słoikami. Filipkowi, który patrzy jak Mama
gotuje, wydaje się, że do garnka z wodą wpadają wszystkie ziarna jakie tylko są
w szufladzie: płatki owsiane, jęczmienne, kasza jaglana i kukurydziana... Ale w
innej kolejności. Mama twierdzi, że kolejność jest bardzo ważna. Od tego zależy
czy potrawa będzie dobra i czy nie będzie się po niej odbijać i mieć bólu
brzucha.
To jak wygląda
dzień bez przedszkola zależy zwykle od tego jaki to jest dzień. A tego dnia
była środa. W środę Mama i Filipek mówią po francusku. Jour Francais. Tak
naprawdę to tylko Mama mówi po francusku, bo tylko ona potrafi. A Filipek tylko
rozumie co ona mówi. Wiec taka rozmowa wygląda naprawdę bardzo zabawnie. Często jednak Filip nic, zupełnie nic nie może zrozumieć. Nawet
jeśli Mama pokazuje i mówi inaczej. Wtedy zwykle Filipek wpada w złość. Tak
jest bardzo często. Bo to jest naprawdę bardzo frustrujące. Mama wtedy nic nie
mówi i czeka. Ona jest bardzo uparta. W końcu Filip przypomina sobie hasło po
którym Mama mówi po polsku i krzyczy Polonais s’il t’es plait!!! Okazuje się,
że chodziło o to, że musi się ubrać. Faktycznie. Od kilku minut siedzi w bluzce
od piżamy a poza tym nago. Miał się ubierać, ale zapomniał bo Scooby i Kudłaty
właśnie zjeżdżali na łeb na szyje na snowbordzie. To było takie śmieszne! I
straszne, bo gonił ich potwór.
Z kaszką owsianką to jest tak, że ona nie jest super
dobra. Smakuje normalnie, słodko bo jest w niej dużo rodzynek i coś co wygląda
jak czekolada. Ale nie jest czekoladą. Nazywa się melasa. Ale na pewno jest
dużo lepsza od zupy mlecznej. Za to w czasie śniadania wydarza się dużo
ciekawych rzeczy. Ostatnio Filipek zauważył na mapie świata, którą Krzysztof
zostawił obok stołu, że Rosja jest największym państwem. I lezy całkiem daleko
od Australii. Znowu nie mógł znaleźć jednak Francji. Z zamyślenia wyrwał go
znów głos Mamy
-„Mange! Pourquoi est-ce que tu ne manges pas?”
-Mąż? Jaki mąż? W kaszce
jest twój mąż? - To był już koniec.
Filipek tak się śmiał, że nie dość że nakichał i napluł do kaszki to jeszcze ją
potem na koniec przewrócił. Dobrze, że była już praktycznie skończona. Nie
ominął go deser ciasteczkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz