Mama przeczytała
dużo książek na temat dzieci. Od kiedy Filipek pojawił się na świecie zabrakło czasu
na inne książki. Mama się tego wstydziła. Gdy ktoś pytał jaką powieść czytała
ostatnio, szybko przypominała sobie tytuły sprzed kilku lat. Te, których całe
szeregi stały na półkach biblioteki w Mały Domku.
Ostatnio jednak
Mama ciągle powtarzała, że WIE, ŻE NIC NIE WIE. Im więcej czyta, im dłużej
obserwuje Filipka, inne dzieci oraz ich Rodziców, tym trudniej stwierdzić KTO
MA RACJĘ I CO JEST WŁAŚCIWE. Filip wcale tego nie rozumiał. Ale lubił słuchać,
gdy Mama mówiła do niego w ten sposób. Zwłaszcza zanim pojawił się Krzysztof.
Może nawet mówiła do siebie, ale Filipek i tak wyobrażał sobie, że mówi do
niego. I czuł się ważny. I całkiem DUŻY.
Filipek
przyzwyczaił się już do tego, że zasady w domu zmieniały się. Mama coś
dopisywała na TABLICY Z ZASADAMI. Albo pisała ją całkiem od nowa. Zwykle po
kolejnej przeprowadzce, albo po WIELKIEJ AWANTURZE. To znaczy jak Mama
pogniewała się na Filipa, albo Filip pogniewał się na Mamę. Kilka zasad było
jednak niezmiennych: ROZMAWIANIE, KONSEKWENCJE, UCZUCIA. Filip tak naprawdę
rozumiał tylko pierwszą zasadę – Rozmawianie. I nigdy nie starał się pamiętać o
innych. Pewnie dlatego, że rozmawiania było najwięcej. Zawsze.
Ostatnio na
przykład Rozmawianie było wyjątkowo interesujące. To było po spotkaniu u małego
Filipka. Filipek to sąsiad, którego
Duży Filip zapoznał całkiem niedawno, gdy przyszedł do Mamy na lekcję
angielskiego. Okazało się, że Sąsiad Filipek mieszka tuż obok, w tej samej
klatce i na tym samym piętrze. Ale nigdy się nie spotkali, ani na podwórku, ani
na placu zabaw. Może dlatego, że Filip na plac zabaw chodził rzadko, bo
wstydził się obcych dzieci. Albo nie miał ochoty tam iść. Odkąd chłopcy się
poznali, codziennie spotykali się w domu, a NAWET na placu zabaw. Bo pójść we
dwóch, to zupełnie co innego. Tym bardziej, że Mały Filipek, który miał cztery
lata, był chłopcem bardzo żywym i
entuzjastycznym, ale przy tym miłym, uczynnym i zgodliwym. I nie starał
się rządzić i przewodzić. Nawet jeśli nie udało im się wymyślić wspólnej
zabawy, bawili się zgodnie obok siebie. W tej samej piaskownicy. Na tej samej
kanapie. A Mamy spoglądały z uśmiechem.
Filip znał
jednak swoją Mamę doskonale i jak barometr wyczuwał każde jej uczucie i
rozpoznawał każdy uśmiech i grymas. Lubił też słuchać. Słuchanie było tak samo
ciekawe jak Rozmawianie. A Mama mówiła czasem ciekawe rzeczy, tym ciekawsze, że
wcale nie wiedziała, że Filipek SŁUCHA. Ostatnio na przykład strasznie dużo
razy mówiła „Hmmm”. A Mama Dużego Filipka mówiła dużo więcej
-
Wiesz,
my często improwizujemy...
-
Hmmm??
-
Filipek
jest taki żywotny. Musi się wybiegać przed wieczorem... Więc pozwalamy mu dużo
biegać. – i przerwała - Filipek, nie
wchodź za kanapę
-
Hmm...
Wyciszenie też jest dobrą techniką.. Hmm...
-
i
jesteśmy naprawdę tolerancyjni. Tylko ostatnio go zganiłam, bo tak mi podlewał
kwiatka na balkonie, że zgnił.
-
Hmm...
-
Filipek
uważaj! Woda. Ooooch...o RETY!!! No
dobrze, chodź, posprzątamy.
Mama Filipka wzięła ścierkę i
zgarniała z podłogi, stołu i kanapy wodę wylaną ze szklanki. – Filipku musisz
uważać - ale Filipek już skoczył za
kanapę.
Tymczasem była pora na
kolację. Na klatce Filip zapytał – Mamo, dlaczego Mały Filipek nie ścierał? Ja
bym musiał...
- No cóż
kochanie, może mają inne zasady na Tablicy Zasad? A może Mama Filipka jeszcze
nie zdążyła ich zmienić, bo u nich nie było jeszcze DOSYĆ ZMIAN I DOŚĆ WIELKICH
AWANTUR.
-
Ale
ta woda była WSZĘDZIE! To nie była DOŚĆ DUŻA AWANTURA?
Hmm...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz